Może to się wydawać niewiarygodne, ale... nocną owsiankę jem po raz pierwszy w życiu : ) Wynika to zapewne z tego, że nigdy nie miałam ochoty na zimne śniadanie, a poza tym zwykle mam czas przygotować coś, co wymaga więcej pracy. Dziś nastał ten dzień... w którym nie mam rano czasu na zabawę w kuchni, właśnie jestem w drodze na uczelnię : ) Przygotowałam je wczoraj wieczorem, a dziś tylko wyjęłam z lodówki, zrobiłam zdjęcie i... na początku niepewnie... skosztowałam. po czym mocno zaskoczona pomyślałam: "Jeny, jakie to dobre!". Wyważona słodycz od ksylitolu, dojrzałego banana i winogron, sycąca dzięki płatkom jęczmiennym (zalanym najpierw sokiem z ananasa), jogurtowi greckiemu i serkowi ricotta. Do tego wiórki kokosowe, reszta mleczka kokosowego... i mamy pina coladę w wersji śniadaniowej! Teraz wiem, że nocna owsianka będzie się u mnie pojawiać częściej... co do tego nie mam wątpliwości! : )

PS. Zdjęcie z aparatu dodam wieczorem, więc na razie musicie zadowolić się tym z komórki : P