"Surowe" produkty Rawlicious i Vega.
01 lutego
Dziś zamierzam Wam zaprezentować kolejne, ciekawe produkty z kategorii "raw".
Mowa o przekąskach brytyjskiej marki Rawlicious, której głównym celem jest uświadomienie,
że przekąski mogą być nie tylko wartościowe, ale również smaczne.
Czy jej produkty faktycznie są warte uwagi? O tym dowiecie się w dalszej części tego wpisu :)
Dlaczego "raw"?
Zgodnie z badaniami naukowymi, obróbka cieplna nie tylko niszczy enzymy i wartości odżywcze zawarte w pożywieniu, ale również zmienia skład chemiczny produktu na jego niekorzyść.
Powstają wtedy różnego rodzaju toksyny i wolne rodniki, które zatruwają organizm.
Dla kogo są przeznaczone te przekąski?
Praktycznie dla wszystkich, ponieważ nie zawierają:
- pszenicy
- glutenu
- nabiału
- dodatkowego cukru
- konserwantów
- sztucznych barwników
- sztucznych aromatów
- polepszaczy smaku
- GMO
Co najlepsze, powstają z organicznych, świeżych składników,
a opakowania nadają się do recyklingu.
a opakowania nadają się do recyklingu.
Innymi słowy, korzystniej dla środowiska i naszego organizmu już chyba być nie może :)
Do wyboru mamy:
- chipsy z jarmużu w czterech wariantach smakowych
- ciasteczka z nerkowców i daktyli Snackaroons
- krakersy w czterech ciekawych smakach
Chipsów z jarmużu próbowałam po raz pierwszy w życiu. Przyznam, że na początku podchodziłam do nich dość sceptycznie, ponieważ dopiero co "oswoiłam" się z tym warzywem i z potrawami z jego udziałem. W ofercie jak już wspomniałam, można znaleźć cztery rodzaje: o smaku "wegańskiego sera", "mocno pieprzne", tajskie oraz z przyprawami indyjskimi.
W moje ręce wpadły te ostatnie, a że przepadam za kuchnią indyjską i przyprawą curry, chipsy bardzo mi posmakowały. Były niesamowicie chrupiące, co najbardziej mnie zaskoczyło. W końcu nie zostały opieczone w wysokiej temperaturze! W smaku możemy wyczuć kminek i płatki drożdżowe, dzięki którym jarmuż zyskuje serowy posmak. Bez wątpienia są więc warte spróbowania, tym bardziej, że jarmuż ma więcej żelaza niż wołowina i więcej wapnia niż mleko. Jeśli uwielbiacie chrupać, a nie potraficie rozstać się z chipsami ziemniaczanymi - koniecznie spróbujcie ich zdrowszej wersji.
Kolejną ciekawostką są ciasteczka Snackaroons, których nazwa kojarzy mi się z makaronikami. Nie mają one jednak nic wspólnego z tym francuskim przysmakiem, ale dla mnie to nawet lepiej ;-) Skład jest bez zarzutu: wiórki kokosa (41%), daktyle (25%), nerkowce (21%), rodzynki (8%), świeży imbir (2,5%), sproszkowana wanilia (1%) oraz sól celtycka (najzdrowsza na świecie!).
Ciasteczka są raczej miękkie, nieprzesłodzone i dość tłustawe. Miękkość i dobrze wyważona słodycz to bez wątpienia zasługa daktyli, a tłustość - nerkowców. Absolutnie nie ma więc sensu się ich "bać", ponieważ (mam nadzieję, że coraz więcej osób zaczyna to pojmować) zdrowe tłuszcze to samo dobro! Nie wolno z nich rezygnować, ponieważ może to zaburzyć homeostazę całego organizmu i spowodować wiele szkód m.in. w gospodarce hormonalnej.
Tak więc jeśli lubicie zdrowe ciasteczka albo jesteście na diecie wegańskiej czy surowej - te "makaroniki" to dla Was wybawienie :) Nawet jeśli nie potraficie się powstrzymać od zjedzenia całej paczki, nie powinniście się tym przejmować - w końcu dostarczycie swojemu organizmowi tylko to, co najlepsze.
Dalej mamy krakersy, podobnie jak chipsy - dostępne w czterech smakach:
- włoskie zioła
- pizza z pomidorami
- tradycyjny chleb
- orzechy brazylijskie & tymianek
Z całej czwórki najbardziej posmakowały mi te ostatnie, ze względu na intensywny smak i zapach tymianku, który uwielbiam. Wszystkie są bardzo chrupiące i aromatyczne (jak na krakersy przystało :)). Świetnie sprawdzą się jako dodatek do sałatek czy zamiennik chleba. Osobiście najbardziej lubię je z masłem orzechowym... na wytrawnie!
Marka VEGA należy do tej samej firmy co Rawlicious z tą różnicą,
że oferuje produkty wysokobiałkowe.
Możecie tam znaleźć zarówno mieszanki do przygotowania szejków,
odżywki białkowe jak i batony.
Z serii Vega One miałam okazję próbować batona o smaku czekoladowego masła orzechowego. Już sama nazwa brzmi smakowicie. A co w środku? Baton oblany jest czekoladą, trochę przypomina mi ten serwatkowy z popularnej drogerii. Baton ma zastępować posiłek, jednak osobiście nie robiłam tego eksperymentu na sobie. Po prostu nie wierzę, że można najeść się jakimikolwiek słodyczami. Baton zawiera 12 gram białka, 4 gramy błonnika i 1 gram kwasów Omega-3. Ponadto bogaty jest w witaminy. minerały i wegańskie bakterie probiotyczne.
Batonik oblany jest dość cienką warstwy chrupiącej czekolady (podobną do tej w lodach na patyku). W środku znajdziemy dwie warstwy - jedna chrupka, orzechowa i druga - gładka, bardzo słodka, czekoladowa. Ogólnie bardzo smaczny, chociaż przydałby się dodatek odrobiny "gładkiego" masła orzechowego :)
Batonik Vega Snack jak sama nazwa mówi, ma stanowić jedynie przekąskę w przeciwieństwie do poprzedniego. Z wyglądu podobny do popularnych batoników zbożowych, częściowo oblanych czekoladą. Całość jest dość twarda, ciągnąca się, więc trzeba porządnie popracować szczęką. W smaku naprawdę świetny. Jest to po prostu porządna dawka czekolady z nutą orzechów, na całe szczęście nieprzesłodzona.
Na koniec jeszcze kilka słów o koktajlach proteinowych w proszku. Wszystkie w jednej porcji dostarczają 20 gram białka, 6 gramów błonnika, 1 gram Omega-3, 6 porcji zieleniny (!) i pokrywają w 50% dzienne zapotrzebowanie na witaminy i minerały. Do wyboru mamy francuską wanilię (o smaku kremu waniliowego wywodzącego się z Francji), czekoladę, jagodę, korzenną wanilię i smak naturalny.
French Vanilla - bez wątpienia najlepszy ze wszystkich.
W smaku bardzo intensywny, więc idealny :)
W sumie nie mam się do czego przyczepić.
Chocolate - nazwa całkiem słuszna, bo rzeczywiście jest czekoladowy,
a właściwie BARDZO czekoladowy.
Coś dla fanów brownie :) Dodałam go do owsianki,
którą genialnie zagęścił, a zapach... wręcz obłędny.
Nie próbowałam go w formie koktajlu, tak więc jak jest z poziomem słodyczy
- tego już nie mogę stwierdzić.
Mixed berry - zostawiłam go na koniec, ponieważ najmniej mi posmakował.
Testowałam go w połączeniu z mlekiem kokosowym, i był odrobinę zbyt słodki,
a stewia dość mocno wyczuwalna.
Za to konsystencja jest świetna - gładka, bez grudek, nie za rzadka.
Podsumowując, produkty InsideOrganics są raczej godne polecenia. Niektóre z nich mają kilka niedociągnięć, jednak doskonały skład i wysoka zawartość cennych minerałów, witamin, białka i błonnika przemawia za postawieniem tym produktom dużego plusa.
Koktajle możecie znaleźć w sklepach internetowych, zaś przekąski marki Rawlicious - tylko za granicą. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości marka wejdzie na rynek polski :)
Całą ofertę możecie przejrzeć na oficjalnej stronie internetowej:
9 komentarze
bardzo ciekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńChętnie skubłabym takiego batonika :D
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://nackany-zeszycik.blogspot.com/
Gdzie kupiłaś takie pyszności ? :D
OdpowiedzUsuńDostałam z Anglii :)
Usuńwszystkie produkty widzę po raz pierwszy ;p
OdpowiedzUsuńU nas są słabo dostępne, raczej w Anglii, Niemczech :(
Usuńhahaha ja marzę żeby cokolwiek surowego spróbować, a ty wstawiasz na co dzień takie słodkości! No wiesz co :D
OdpowiedzUsuńStaram się próbować jak najwięcej nowych, zdrowych rzeczy :)
UsuńNigdy nie miałam tych produktów...
OdpowiedzUsuń